Strona Andrzeja Sidoruka poświęcona polowaniu oraz wszystkiemu, co jest związane z knieją.

Strona Andrzeja Sidoruka poświęcona polowaniu oraz wszystkiemu, co jest związane z knieją.

P O L O W A N K O

             Strona Andrzeja Sidoruka poświęcona polowaniu oraz wszystkiemu, co jest związane z knieją.

31 stycznia 2016

 

     

   Od lewej: 223 Rem, 243 Win, 308 Win,

                                  30-06 Spr. , 8x68 S

     

      Nawet się nie obejrzymy, kiedy zgubimy kontrolę nad czasem. Zwierz pojawia się nagle, a my przecież mamy broń i musimy przyłożyć się do wykonania planu. W końcu nie przyjechaliśmy tu tylko posiedzieć czy pochodzić.

Pamiętamy, że mamy tego właśnie zwierza w „odstrzale” i świadomie przechodzimy do drugiej części polowania, którą można nazwać „ po strzale”. Oczywiście łącznikiem tych dwóch faz jest  celny strzał.

     Pierwsza, ta bardziej przyjemna część polowania już za nami. O  „fazie drugiej” - a  właściwie ułatwieniu sobie transportu zwierza -  kilka następnych zdań.

            Po upolowaniu zwierza i wykonaniu wszystkich czynności sanitarnych myśliwy ma obowiązek przetransportować tusze do punktu skupu lub do innego miejsca przechowywania, może to być np. własna lodówka . Z czynnościami transportowymi nie można zwlekać, tym bardziej w lecie, kiedy wysokie temperatury nie sprzyjają zachowaniu świeżości tuszy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    W celach transportowych stosowane są różne metody : telefon do przyjaciela, zaczepiona przed polowaniem do samochodu przyczepka w nadziei na  powodzenie ( nie polecam: ten sposób zawsze działa odwrotnie), bagażnik jako ostateczna i najbardziej brutalna metoda traktowania naszego samochodu, który później trzeba dokładnie wyczyścić .

    Sam, podobnie jak tysiące polskich myśliwych woziłem dziki i jelenie w czasach PRL-u w „maluchu”. Dla niewtajemniczonych: w bagażniku też , ale w większości w środku. Wyciągało się siedzenie pasażera i nie było kłopotu nawet z jeleniem. Na tylnym siedzeniu za kierowcą wyjęte siedzenie pasażera, ubrania, broń i na samym wierzchu jeszcze Żona. Tak dobijało się kiedyś nasze samochody terenowe. Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że wtedy maluch był dla myśliwego prawdziwym samochodem terenowym, tak jak dla innego użytkownika na przykład samochodem wycieczkowym itd.

 

    Dzisiaj mamy już terenówki z prawdziwego zdarzenia , ale i te mają swoje wady jeżeli chodzi o załadunek i transport zwierza. Pomimo tego, że wjadą o wiele dalej niż maluch czy inny samochód „cywilny”, ciągle nie są przyjazne podczas załadunku ( mało miejsca, wysoki próg w bagażniku). Trzeba też podkreślić, że czasami samo dojechanie do tuszy jest wielkim sukcesem, wiedzą o tym ci, którzy nieraz zmuszeni byli ciągnąć dzika na linie ze środka pola po głębokiej orce.

                 Popularne ostatnio bagażniki zakładane na hak holowniczy są chyba najlepszym i najbardziej praktycznym sposobem transportu tusz ubitej zwierzyny. Są dostępne, można sobie taki samemu pospawać. Mnie jednak nie podobają się takie „ kosze”. Są duże, brzydkie i trzeba je gdzieś trzymać w samochodzie, a zajmują dużo miejsca. Przekonałem się też, jak trudno załadować dzika o wadze powyżej 80 kg przez krawędź takiej tragi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                 

 

 

 

 

 

 

   

 

   Postanowiłem zrobić sobie coś innego, co ułatwiłoby załadunek i jednocześnie byłoby na tyle małe, żeby nie przeszkadzać w samochodzie. Jeżeli ktoś ma kłopoty z kręgosłupem i nie może za bardzo dźwigać to polecam właśnie takie ustrojstwo. Wpadłem na pomysł zrobienia tragi przechylanej. Na początku miała być przechylana do tyłu, ale na szczęście szybko zmieniłem koncepcję na przechylanie boczne.

         Do budowy wykorzystałem elementy pewnego regulowanego fotela, który posiada oś obrotu- wykorzystałem ją do przechylania tragi na bok w celu łatwiejszego załadunku. Nie trzeba przekładać ciężaru przez krawędź.

Całość trzyma się na osi, która zamocowana jest na zaczepie samochodu.  Po odblokowaniu i przechyleniu, krawędź tragi dotyka podłoża. Załadunek tuszy to już łatwizna i czysta przyjemność. Po przeciągnięciu zwierza mniej więcej na środek traga przechyla się do poziomu i blokuje się w takiej pozycji .

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    Wytrzymałość sprawdziłem wielokrotnie, 3 dziki o łącznej wadze 240 kg nie robią na konstrukcji żadnego wrażenia. Tak się kiedyś złożyło , że w drodze do domu pomogłem Koledze i włożyliśmy jeszcze jednego dzika do moich dwóch. Nie wyglądało to może elegancko, ale było skutecznie.

     Żeby było ciekawiej, traga jest składana do tego stopnia, że można ją bez najmniejszych problemów schować w samochodzie. Oczywiście w czasie spawania zmieniałem koncepcję wielokrotnie. Najlepsze pomysły przychodzą podczas pracy „ na gorąco”.

    Jedyna wada to ciężar. Niestety wykonałem ją z elementów stalowych. Posiadam sprzęt do spawania w osłonie, więc może pokuszę się na wykonanie podobnej, ale już udoskonalonej, z czegoś lżejszego. Mam jeszcze kilka „osiek”, więc można poszaleć  ;-)

 

 

 

 

Andrzej Sidoruk

31. 01. 2016

 

Powrót

     Można śmiało powiedzieć, że polowanie to dla myśliwego  przyjemność. Dlaczego miałoby być inaczej?  Wszyscy mają jakieś hobby, które pielęgnują lepiej lub gorzej.

       Mogę jednak z całą odpowiedzialnością zauważyć, że w przypadku łowiectwa przyjemność towarzyszącą polowaniu dzielimy na dwie nierówne części.

  Pierwsza część to samo przygotowanie, wyjazd i oczekiwanie na zwierza. W czasie oczekiwania na zwierza podziwiamy okoliczną przyrodę, słuchamy śpiewu ptaków. Obserwujemy wszystko, co się w lesie rusza i co jest nieruchome. Czasami nawet liczymy drzewa… Po to właściwie tu przyjechaliśmy.

Jak wozimy dziki ? Obrotowy bagażnik

kontakt

2015  Copyright  ©

 Administracja    Andrzej Sidoruk